Clary weszła do domu, niosąc ciężką walizkę z ubraniami, które kupiła w Idrisie razem z mamą i Isabelle.
-Kochanie, rozpakuj jeśli możesz torbę z tym , co dostaliśmy od Alice. Chcemy z Lukiem pójść zrobić zakupy. Masz coś przeciwko?-zapytała mama
-Nie, idźcie. Ja potem zadzwonię do Izzy powiedzieć jej, że jestem już w domu-odpowiedziała Clary
-Dobrze. Wrócimy za 2-3 godziny, bo sklep tutaj jest zamknięty. Pa!
-Pa mamo! Pa Luke!
Po wyjściu mamy i Luke'a, Clary zaczęła się rozpakowywać. W przysmakach od Alice, znalazła pyszny dżem z róży, który zjadła z bułki, po czym poszła spać.
Obudził ją dzwonek domofonu. Clary wyszła w dość skąpej piżamie i otwarła drzwi. Zauważyła tam duże pudło, na którym widniało jej nazwisko i adres. Zaniosła je do pokoju i zauważyła siedzącego na jej łóżku Jace'a.
-Stęskniłaś się za mną, Clarisso Morgenstern?
W tym momencie Clary rzuciła się na niego i pocałowała. Jace przyciągnął ją do siebie i złapał w pasie. Najpierw ich pocałunki były delikatne i subtelne, po chwili natomiast stały się natarczywe i namiętne. Clary czuła ciepło i miękkość ust Jace'a. Błądziła rękami po jego twarzy, potem pieściła jego jak zwykle pięknie ułożone blond włosy, po czym zeszła na linię karku. Jace cały czas natomiast zdawał się byś spokojny, opanowany i trzymał ją za talię. W pewnym momencie Clary zaczęła zdejmować koszulkę Jace'a, a on zaczął całować ją po szyi i zanurzył swoje ręce pod jej koszulką, którą po chwili z niej zdarli. Kiedy mieli ściągnąć Jace'owi spodnie usłyszeli krzyk Jocelyn:
-Clary! Jace! Co wy wyprawiacie?!
Clary zanurzyła głowę w ramieniu Jace'a i zarumieniła się.
-Nic, proszę pani. My tylko się witaliśmy-odparł spokojnie Jace, choć uśmiechając się szyderczo.
-Tylko?! Czyli na przywitanie chcieliście zrobić ze mnie babcię?!
-Ależ nie, skądże-znów odpowiedział spokojnie Jace
-Clary, odezwij się!
-Myślę mamo, że powinnam zamykać drzwi na klucz-odpowiedziała cicho Clary
-Luke, dostanę z nimi szału!!!
-Jocelyn, uspokój się. Są młodzi, niech się nacieszą sobą nawzajem. Ty nigdy nie byłaś młoda i szalona?
-Ja chociaż nie dawałam się przyłapać mamie, w łóżku ze swoim chłopakiem.
-Ale my, mamo, nie byliśmy w łóżku, tylko na łóżku, a poza tym do niczego nie doszło. Przecież jeszcze jesteśmy ubrani-odparła Clary
Niestety-pomyśleli Jace i Clary w tym samy momencie. Jace złapał ją za rękę, czując że jest zawstydzona
-No dobrze, ale na razie, proszę, wstrzymajcie się chwilę. A tak na marginesie. Clary, spałaś prawie 3 dni.
-Co?! -krzyknęła Clary-Jak to?!
-Zjadłaś cały słoik dżemu z dzikiej róży, a on działa dość usypiająco, bo dodana jest do niego melisa.
-No nieźle, Clary. Jestem pod wrażeniem-uśmiechnął się Jace-Byłaś na haju i nawet nie powiedziałaś mi o tym?-po czym ją czule pocałował
-Dobrze, kochani. Ja was zostawię tutaj samych, ale proszę, nie róbcie nic głupiego.
-OK, mamo.-krzyknęła Clary i zamknęła drzwi-Ale wpadka!
-Nie, Clary. Wpadka to by była, gdybyś zaszła w niechcianą ciążę-powiedział Jace śmiejąc się-albo gdyby nas nakryła pod kołdrą, nagich-uśmiechnął się do Clary
-Pocieszyłeś, naprawdę.
-Wiem, to moja działka-wygiął leciutko kąciki ust do góry i przyciągnął Clary do siebie, mówiąc-Może zobaczymy co jest w tym pudełku?-i pocałował ją w szyję
-Dobrze, ale najpierw się przebiorę.
-Dla mnie nie musisz się przebierać, tak wyglądasz super-powiedział Jace, ukazując uzębienie w wielkim uśmiechu
-Wiem, wiem. Ale jeśli mama lub Luke tu wrócą?
-Coś wymyślimy
Clary zeszła z łóżka i pomknęła do garderoby. Założyła zieloną koszulkę na ramiączkach i czarne, obcisłe spodnie, które kazała kupić jej Izzy.
-I jak wyglądam teraz? Nadal ci się podobam?
-Tak
-Tylko tyle? Tak? Bez żadnego: pięknie?
-Przepięknie.
-O wiele lepiej. To opowiadaj teraz jak było w Idrisie beze mnie?
-Nie chciałem tego powiedzieć, ale....było super! Poznałem tyle osób!
-Fajne są tam dziewczyny? Ładne?
-I to jak ładne! Poznałem Camille, która była przepiękna, ale dużo krążyło wokół niej plotek, więc nie próbowałem się z nią wiązać.
Clary słuchała tego ledwo powstrzymując łzy. Jak on mógł mi coś takiego mówić?!-myślała-Czy on chce ze mną zerwać?
-Ale potem poznałem Tashirę. Oh, to była dopiero piękność! Twarz nieskazitelna, lekko pomalowana, oczy szmaragdowe, usta koloru wiśni. Loki jakby jesienne, ciepło-brązowe....Nie łatwo było ją zdobyć, a jednak dałem sobie radę. Była szczęśliwa będąc ze mną, ale przypomniałem sobie, że czekasz na mnie, dlatego ją zostawiłem...-powiedział smutnym głosem
Clary zaczęła płakać. Wyszła spod ramienia Jace;'a i zanurzyła twarz w poduszce. Po chwili wydusiła z siebie tylko jedno:
-Wyjdź i nie wracaj tu nigdy więcej.
Jace ze smutną miną i opuszczoną głową wyszedł przez okno. Wtedy rozległ się huk.
Okej, nie wiem co powiedzieć. Dosłownie, bo się lekko zgubiłam w tym wszystkim. On ją rzucił, czy tylko żartował? A może ona nadal śpi i to wszystko jej się przyśniło? :D
OdpowiedzUsuńDowiesz się w następnym rozdziale :) Tylko nie wiem, czy to dobrze, że teraz ci, którzy przeczytają to zaczną też się gubić....Ale pod wieczór powinnam wstawić następny rozdział, tam wszystko się wyjaśni :)
UsuńTo dobrze ;3 Ja piszę takie coś o wszystkim. Nazmyślałam całą masę i jest! Jakbyś chciała, to wpadaj :D
Usuńhttp://spectrespencs.blogspot.com/
Jak na początek to super :-)
OdpowiedzUsuńTrochę się pogubiłam z tym zrywaniem,ale to chyba przez początek roku.
Najgorzej (dla mnie),że przerywasz w TAKIM momencie. Człowieku,JA CHCĘ WIĘCEJ.
Koniec komunikatu,gen. Ticjo życzy weny ;3
Sorki że tak późno ale nie miałam czasu :D
OdpowiedzUsuńBaaardzo mi się podoba, ale troszkę się pogubiłam, ale to nic ;)
Ostatnio nie mam czasu więc nie wiem czy będę czytać :<, a szkoda :< //Cooper